Do opieki mamy w zasadzie męża, bądź partnera. Jak już chłop ma katar, to jest obłożnie chory. Mnie akurat jasny szlagowski trafia, jak facet się kładzie i cały dzień leży i marudzi. Mój leżał plackiem 3 dni, a ja robiłam śniadanka, obiadki, kolacyjki i jeszcze pilnowałam tabletek. W sumie tego dużo nie było, ot takie tam witaminy i rutinoscorbinek, ale sieroctwo i tak marudziło, aż miło. A dzisiaj nie potrafił mi powiedzieć, co dostał na śniadanko. A był chlebek ze smażonym serkiem, pomidorek pięknie pokrojony z przyprawami i rzodkiewka z sosem tatarskim (przyznaję, smaczne). I co? Nawet nie pamiętał, a talerz był zawalony po brzegi. Taaaaak, taki facet do opieki potrafi nieźle zaleźć za skórę.
Kobiety, nie dajcie się wrobić!