Często bywa tak, że w sumie nie ma jakoś porozumienia z rodziną i czasami wpadają niezapowiedziani do podopiecznego lub podopiecznej, a my nie wiemy nawet kiedy i że np. można upiec ciasto lub przygotować dla nich obiad. To nazywam kontrolą lub mam właśnie taką nazwę:”Koń Trolla”, jak takie Trolle wpadają mi na Stellę bez zapowiedzi i patrzą mi na ręce. No normalnie można czasami wyjść z siebie i stanąć obok. Ja tu normalna robota, piorę, sprzątam, walczę i jeszcze tu kurczę zmasowany atak rodziny. Za to akurat mi nikt nie płaci, ale wymogi chcą, jak w Sheratonie, albo innym hotelu. To mnie wkurza.