Nie ma to, jak czasami sobie potańczyć. Obojętnie jak, obojętnie co, nieważne. Ja bez muzyki nie wyobrażam sobie życia, bo zawsze musi mi coś grać do ucha, a jak jestem wychowana na przebojach z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, to niestety jestem na tym punkcie „zboczona’. Lepsze w końcu takie zboczenie, a nie inne. a taniec to już inna przypadłość.