Jak zawsze, zawody są różne. Albo wyuczone, albo nabyte, albo miłosne, albo wykonywane. U nas opiekunów ludzi starszych możemy mieć zawód nabyty, bo przecież się tego w pracy cały czas uczymy i tak. Mycie, sprzątanie, gotowanie, czasami za poleceniem lekarza podawanie leków. Jedni się boją, drudzy odpowiedzialni pracują jak mróweczki, a trzeci mają to wszystko we włochatej trąbie i psują nam opinię. No powiedzcie, czy nie mam racji? W końcu to my, uczciwie pracujący dajemy pole do pracy innym i też dajemy fory, by mieli łatwiej. młodym to chyba jakoś nie bardzo wychodzi, bo nowa generacja, albo degeneracja, a my Stażiki (dziadki po śląsku) dajemy sobie świetnie radę i jest w porządku. Uczymy młodych, ale czasem nie dociera. Jak to ugryźć?