Zima

Wspomniałam już o krokusach i „przbiasfaltach”, ale nie wspomniałam o zimie. W sumie dla nas opiekunów, czy opiekunek była łaskawa, choć nie powiedziałam ostatniego słowa. Trochę się w tym roku namachałam, ale jak byłam w swoim domku. Trzeba było odgarnąć te trochę śniegu. Niestety o szóstej rano, bo ludzie muszą przejść idąc do pracy na siódmą. Ja zawsze mówię, że milszy Panu Bogu obowiązek, aniżeli nabożeństwo. Więc wstaję o piątej, śniadam, ubieram się i śmigam odgarniać z jednej strony domu i z drugiej, by nikt się nie poślizgnął i nie upadł. Czyli krótko mówiąc” Stara, zamieć i goło leć.” Tylko nago to mi się nie za bardzo uśmiecha, bo zimno.